Na wstępie, chciałam Wam serdecznie podziękować,
za komentarze pod poprzednim wpisem.
Wasze ciepłe słowa dodały nam sił i pomogły złapać oddech.
Szczególnie dla mnie są naprawdę ważne i były mi bardzo potrzebne.
Wasze przytulaski, słowa współczucia i zrozumienia, pomogły mi stanąć do pionu.
Rozklejona mama tylko potęgowała napięcie w i tak smutnym domku.
Teraz pomagam dzieciom wyciszać emocje po stracie kochanego pieska,
i pomagam im radzić sobie z ogromnym smutkiem i żalem.
Uczę kolekcjonować wspomnienia.
Dzięki wsparciu jakie od Was otrzymałam,
nabrałam sił i myślę sobie tak skrycie,
że za jakiś czas, nasze życie złapie ponownie właściwy rytm.
Dziękuje Wam z całego serca.
Dziś kolejna, już piąta odsłona Tusal-owego słoiczka.
Gdyby nie to, że miałam ustawione powiadomienia w telefonie,
bym nawet nie skojarzyła że to dzisiaj. Zupełnie nie mam teraz głowy.
Coraz mniej przybywa niteczek, bo ostatnio nic też nie powstaje.
Pracuje sześć dni w tygodniu popołudniami, więc jak przychodzę do domu,
to już brak sił na xxx a rano obowiązki domowe czekają.... i hafty czekają....
Przydałby mi się jakiś niedzielny maratonik z igiełką w dłoni.
Pozdrawiam gorąco!
Poplątana