Niektórzy pewnie wiedzą, że uwielbiam Dimki. Dziś przedstawię kolejny zestaw Dimensions który... wcale nie zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. Widziałam ten wzór setki razy i jakoś zupełnie nie robił na mnie wrażenia. Zawsze wybierałam inne propozycje, aż ostatnio zatrzymałam się na nim na dłużej. Wtedy dotarło do mnie, że to jest to czego właśnie szukałam... że to jest to co mam ochotę aktualnie wyszywać... że właśnie ten obraz powinien wisieć w tym wolnym miejscu na mojej ścianie;)
Po otwarciu przesyłki, od razu wzięłam się za wyszywanie mojego kwiatowego łapacza snów. Pracowałam prawie co wieczór, a moja miłość do tego projektu rosła coraz bardziej.
Po wyszyciu połowy moja praca nad haftem, nabrała zawrotnego tempa a igiełka rozgrzała się do czerwoności...
W ferworze pracy... mimo że nocne fotki z postępów klikałam... nie zrobiłam na blogu ani jednej odsłony mojej nowej miłości.
Postawiłam już wszystkie krzyżyki. Pozostało mi teraz konturowanie obrazu i oczywiście zamówienie ramy. To jedyne moje twórcze plany na zbliżający się urlop. Nauczyłam się bowiem, że nie ma co stawiać sobie celów do zrealizowania typu: na urlopie skończę obraz, który leży od pół roku w komódce... przeproszę się z maszyną do szycia..lub ...w końcu wezmę się i zrobię sobie makramowy kwietnik.. życie zawsze skutecznie umie mi te plany pokrzyżować. Więc czekam na upragnione wolne...bez planów, bez presji... a może znów zapałam nową miłością do jakiegoś od lat znanego i omijanego przeze mnie wzoru... czas pokaże:)
******
Poplątana