Luty zawsze leci mi jak szalony, pomijając fakt, że jest krótszy o te dwa dni... Święta już dawno minęły, choinki, stroiki i inne dekoracje Bożonarodzeniowe posprzątane, lecz za oknem jeszcze zimno, czasami pomrozi, czasami śniegiem sypnie i w pakiecie mamy teraz jeszcze wichury.... a w głowie szumi już wiosna....
Moja haftowana choinka trafiła do komódki, by spokojnie poczekać na kolejne święta. Jednocześnie zrobiło się pusto, w miejscu w którym stał obrazek. Zaczęłam buszować po moich wzorkach.... mam ich naprawdę sporo i chyba życia mi nie starczy by je wszystkie wyszyć ;) Szukałam na różnych stronkach czegoś odpowiedniego... oj na długo tam się zagubiłam. Na końcu moich poszukiwań idealnego następcy choinki, zaczęłam przeglądać oferty sklepów z zestawami... Kolejny wazon z kwiatami czy polny bukiet fajnie by wyglądał, lecz gdy zobaczyłam furgonetkę z dostawą kwiatową... przepadłam :)
Od razu po otrzymaniu przesyłki wzięłam się za stawianie xxx
Szybciutko zaczęła się pojawiać kabina mojego pickupa.
Prawie co wieczór, jak tylko miałam chwilę, starałam się pracować nad karoserią. W środę zajęłam się tylnym błotnikiem..
w piątek przednim... i tym sposobem w miniony weekend, miałam całe nadwozie.
Wczoraj zamontowałam koła do mojej furgonetki.
Teraz, pozostało mi tylko załadować kwiaty na pakę i dowieźć je do mojego domku ;)
" Życie jest naprawdę proste, ale lubimy je komplikować "
Uśmiechu !